Najgorszy hotel jaki do tej pory odwiedzilem.
Hotel piękny, na zdjeciach. 4* to chyba na niebie. Jak dla mnie max 2*.
Na plus, nie stwierdzilem robactwa, ladny wystroj recepcji.
Obsluga nieprzyjemna choc ze sztucznym usmiechem. Pokoj brudny, wszedzie pelno dlugich czarnych wlosow, klejaca sie podloga, w pokoju smierdzialo. Pierwsze co kluje w oczy to cennik wszystkiego co znajduje sie w pokoju. Niby ze mozna kupic, (np lodowke albo pilota do tv). Jak dla mnie to info ile zaplacisz jak cos zginie albo uszkodzisz. Na dzien dobry nie dzialal sejf i braklo pilota do tv. Zglosilem - pilota dostalem na drugi dzien wieczorem, sejfu nie naprawili.
- Sniadania, najbardziej smakowala mi surowa cebula. Wszystko zimne, smazone jajka, bekon, jakas mortadela, udało sie zalapac na wzglednie ciepły chleb smazony w jajku, ale tylko dlatego, ze akurat go przyniesli.
- Wi-Fi czasem dzialalo.
- Basen, raczej sadzawka 1,5 metra na 4m.
- Goscie hotelowi... slowianie, znaczy "ruscy". Z gory z dolu z boku wszedzie ta sama nacja. Nie mam nic przeciwko dopoki nie dra japy i strzelaja petardami o polnocy.
- Lazienka, woda tylko zimna, przez pol dnia wogole nie bylo. Pozne Lata 80te.
- Pokoj stylizowany na japonski ale drzwi do lazienki to saloon na dzikim zachodzie.
Zadnych szafek na ubrania.
- Brak mini baru.
Wytrzymalismy 2 dni. Checkout zajal z 10min bo pani z recepcji dzwonila do sprzataczki zeby sprawdzila czy nic nie ukradlismy. Gdy oddzwonila, dostalismy zielone swiatlo do wyjscia